poniedziałek, 15 września 2014

Zakupowe szaleństwo i Moje Przeznaczenie, czyli Z życia gracza 5#

Moje Przeznaczenie - DestinySiema! Ostatnie trzy tygodnie byłem poza siecią, ale teraz już wracam. Pewne zawirowania w pracy (i to, że byłem w niej więcej niż w domu) sprawiły, że nie bardzo miałem kiedy grać, a co dopiero pisać. Nadszedł więc czas na mały update.

Zakupowe szaleństwo


Sierpień był dla mnie miesiącem zakupowych „okazji". Serio, udało mi się naciągnąć budżet do granic wytrzymałości i sprezentowałem sobie nie jedną, nie dwie a aż cztery gry na ósmą generację od Sony. Oczywiście, jak to poznaniak, szukam zawsze najciekawszych ofert - nie koniecznie najtańszych, choć to zawsze pożądana cecha, ale takich gdzie przy dobrej cenie mogę liczyć na solidność sprzedającego. Jeżeli chodzi o nasz najpopularniejszy serwis aukcyjny to kieruję się komentarzami, ale nie tylko - jeżeli oferta jest przygotowana fachowo i atrakcyjnie a do tego oferuje wachlarz opcji dostawy to zazwyczaj można wyczuć, że jest to solidny sprzedawca. No cóż, nie zawsze się udaje...


Zacznijmy chronologicznie od Wolfenstein The New Order, które zamówiłem już na początku miesiąca. Jako, że nowy Wolf chodził mi po głowie już od dłuższego czasu to nie wahałem się długo. Zazwyczaj kupuję na Allegro za pomocą opcji "kup teraz", ale czasami kiedy chcę dostać nieco lepszą cenę to pokuszę się o licytację. Robię tak, że wybieram interesującą aukcję z niską ceną i o niewielkim zainteresowaniu ze strony licytujących. Ustawiam przypomnienie w telefonie na ostatnie 10 minut, wchodzę i oceniam czy cena nadal mnie interesuje, jeżeli tak to czekam do ostatnich sekund i licytuję maksimum ile jestem skłonny dać - raz a dobrze. Jak widzę debili przebijających się jeden przez drugiego na kilka dni przed końcem aukcji to nie wiem czy się śmiać czy płakać. Nie lepiej wyczekać trochę i być może dostać lepszą cenę?

Zawsze po wygraniu licytacji płacę od razu.  A, że tym razem było to przedpołudnie to w optymistycznej wersji gry mogłem się spodziewać na drugi dzień. Czekałam dwa tygodnie. Oczywiście kontaktowałem się ze sprzedawcą, ale ten na maile nie odpowiadał. Gdy zadzwoniłem po pierwszym tygodniu to twierdził, że wysłał w niedzielę (taa... ja też zawsze wysyłam w niedzielę, unikam w ten sposób kolejek w urzędach pocztowych, są puste bo nieczynne), kiedy poprosiłem o dowód nadania żebym mógł prześledzić list obiecał, że wyśle mailem. Nie doczekałem się. Już byłem zdecydowany skierować sprawę do Allegro, ale Wolf w końcu przyszedł, znaczek pocztowy mówił jednak, że został wysłany kilka dni po tej rozmowie telefonicznej. I na pewno nie w niedzielę.

Kupony rabatowe to zło


Kolejnym zakupem był Tomb Raider Definitive Edition. Grę zamówiłem pod wpływem impulsu, impulsem tym był mail od Allegro, w którym obiecano mi rabat 50 złotych polskich jeżeli ściągnę i zamówię coś poprzez ich aplikację mobilną. Zaczekałem aż na konto wpłynie wypłata i zamówiłem. Tylko, że obiecany kupon rabatowy zdążył gdzieś w międzyczasie wyparować... Zniknął z aplikacji mimo, że nie minął termin jego ważności. 

A jako, że już zdążyłem kliknąć „kup teraz" to nie pozostało mi nic innego jak zapłacić za przedmiot pełną kwotę. Oczywiście napisałem reklamację do serwisu. Odpowiedź przyszła szybko: „Bardzo nam przykro, dostanie Pan drugi kupon". Super, czyli dwa nieplanowane zakupy zamiast jednego, taka promocja...


Niestety nic nie dało się z tym zrobić, serwis oświadczył, że nie ma możliwości zwrócić mi kwoty, o którą gra miała być tańsza. Tyle dobrego, że cena za Tomba i tak była całkiem niezła. Więc dostałem ten drugi kupon i żeby mieć z tego jakiś zysk to wykorzystałem go jednak - postanowiłem przytulić limitkę Destiny, która nawiasem mówiąc właśnie przyszła i jeszcze nie miałem czasu jej otworzyć. 

Ale to nie koniec moich „kuponowych" doświadczeń. Dostałem kupon 100zł na zakupy w pewnym sklepie internetowym, nie tak znanym jak allegro, właściwie to początkującym więc nazwy nie będę przytaczał. Ważne jest, że jest to sklep z grami na konsole, choć najgorzej napisany z tych z jakimi miałam dotąd do czynienia. Ale nic , wybrałem Alien Isolation. No więc zamówiłem, wpisałem kod i rabat się naliczył. Przeszedłem więc do wyboru płatności, okazało się, że opcja, którą wybrałem nie obsługuje mojego banku. I tu zonk, bo wyboru nie można cofnąć. Oczywiście kontakt z obsługą i dostałem nowy kupon, choć moim zdaniem wygodniej byłoby poprostu zresetować metodę płatności - nie musiałbym robić nowego zamówienia. Ale przy okazji kontaktu dowiedziałem się, że co prawda nigdzie nie było to powiedziane, ale intencją sklepu było żeby rabat był wykorzystany na gry na stanie, a ja wybrałem preorder. No nic, postanowiłem pójść im na rękę. Ale swoją drogą to stare zamówienie ciągle "wisi", wraz z naliczonym rabatem i gdybym był złośliwy to bym je opłacił i miał dwie gry w niezłej cenie. Albo bym zobaczył co wówczas zrobi obsługa sklepu. Ostatecznie zgarnąłem infamous second son za 40zł - chyba nie najgorzej? Tylko znowu czas oczekiwania to ponad tydzień.


Moje Przeznaczenie


Moje Przeznaczenie - DestinyMały update do tego wpisu: zanim zdążyłem opublikować posta rozpakowałem moje Destiny. W fajnym pudle zamykanym na magnes oprócz steelboxa z grą jest wyglądająca jak książka teczka w której mieści się dodatkowa zawartość - niewielki, ale ciekawy artbook, plakat z mapą układu słonecznego i klimatyczne pocztówki "z epoki". Do tego kody na dodatkową zawartość - jakieś pierdoły typu zbroja dla konia, ale też przepustka na dwa pierwsze fabularne dodatki DLC. 

To głównie ta przepustka skłoniła mnie do wybrania limitki, czuję, że akurat w tej produkcji DLC odegrają ważną rolę a ponieważ mam lekką awersję do dystrybucji cyfrowej to postanowiłem załapać się na te rozszerzenia za pomocą limitki. Ale lubię też postawić na półce ciekawie się prezentujące pudełko z grą, a to od Destiny jak najbardziej się kwalifikuje. Nic z tego, przynajmniej na razie - sprzedawca nie pomyślał o zapakowaniu gry w dodatkowe kartonowe pudło, zapakował tylko w kurierską kopertę i moje Przeznaczenie uległo uszkodzeniu w transporcie. Serio? Nie szło jakoś zabezpieczyć gry za ponad 300 złotych? Teraz czeka mnie kolejna żmudna procedura reklamacyjna. A pomyśleć, że chciałem wybrać przesyłkę do paczkomatu zamiast kuriera, tylko aplikacja mobilna allegro nie pozwalała na taki wybór, ech...

Uszkodzone Edycje Kolekcjonerskie moim przeznaczeniem?
Uszkodzone Edycje Kolekcjonerskie moim przeznaczeniem?
Czy moim przeznaczeniem już zawsze mają być problemy z edycjami kolekcjonerskimi gier? Niestety przykład Destiny nie napawa w tej kwestii optymizmem, ale ja się nie poddaję! Reklamacja w sklepie już złożona, zobaczymy jak się sprawy potoczą. Koniec końców udało mi się kupić cztery fajne gry w przyzwoitych cenach, a kolekcja rośnie, więc nie ma chyba co narzekać? A że każda z tych gier wiązała się z małą "przygodą", cóż takie widać moje szczęście...








Indiana Jones and the Emperor's Tomb na PlayStation 2 - ostatnia dobra gra z zawadiackim archeologiem, szkoda...I tylko Indiana Jones and the Emperor's Tomb na PlayStation 2, które zamówiłem w ramach powiększania mojej mikrej "retrokolekcji", z Anglii, na ebayu, bo w polskich intrenetach nie było, przyszło nadzwyczaj szybko (jakiś tydzień) i bez niespodzianek.

Do Przeczytania!




Ps. Uwierzycie, że cały ten wpis powstał na telefonie? Pisałem w pracy na przerwach i w drodze autobusem... To sprawiło, że powstawał prawie tydzień. Ale już teraz postaram się odzywać regularnie.

Ps2. Pitu, pitu, polub na fejsie ;-) Dzięki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz