poniedziałek, 7 lipca 2014

Kim jest gracz?

Kim jest gracz?
Jestem graczem. Nigdy tego nie ukrywałem. Uwielbiam gry, kocham w nie grać i je kolekcjonować (czasami wręcz bardziej je kolekcjonuję niż w nie gram ze względu na brak czasu). To właśnie ta miłość i chęć dzielenia się swoją pasją sprawiła, że zacząłem pisać tego bloga – od gracza dla graczy. Ale kim jest „gracz”? Pasjonatem gier komputerowych – tak można było napisać kiedyś, może jeszcze kilka lat temu, ale dzisiaj sprawa nieco się pokomplikowała…



Można powiedzieć, że my, gracze, doigraliśmy się. Wielu z nas chciało aby gry wyszły z podziemia, stały się rozrywką dla mas, by nikt nie robił zdziwionej miny gdy usłyszy, że gramy na konsoli lub nie stukał się po czole gdy zobaczy kolekcję gier i figurek na półce w mieszkaniu. No i mamy za swoje – gry wyszły z niszy i choć w niektórych kręgach wciąż pokutuje opinia gier jako rozrywki dla dzieci to jest dużo lepiej. Ale czy jesteśmy zadowoleni? Nope! Wielu z nas teraz narzeka (nie bez podstaw), że gry zaczęto robić już nie tylko dla nas – pasjonatów, ale także (i niestety przede wszystkim) dla mas właśnie. Bo to większy rynek. Ale mniej wymagający. A dokładnie wymagający „mniej wysiłku”, a więc gry zaczęto upraszczać (i to na wielu płaszczyznach, ale to temat na osobny wpis).

Nieoczekiwanie na nową falę graczy polał się hejt. My gracze zaczęliśmy tworzyć podziałały, szufladkować się aby tylko odgrodzić się od tych „nieznających się nowicjuszy”. Ukuło się określenie casual czy tez każual – dla tych wszystkich „niedzielnych” graczy, którzy nie są pasjonatami, grają okazjonalnie, na komórkach, w ruchowe „popierdółki” lub tasiemcowe serie, takie same od lat. Z drugiej strony są HC gamerzy – hardkorzy, którzy to w gry „wymiatają”. Gdzieś w połowie drogi są gracze core’owi – typowi, znający się na rzeczy, ale nie poświęcający grom aż tyle czasu. To nie wszystkie możliwe kategorie, ale nie chcę zaciemniać obrazu. Określenie casual przybrało bardzo negatywny i obraźliwy wydźwięk wśród „prawdziwych” graczy. Ktoś gra w proste gierki – to każual!
Rzecz w tym, że takie próby „klasyfikacji” graczy są sztuczne i z góry skazane na porażkę – gracz „niedzielny” może grać kilka godzin dziennie w ulubioną serię i uzyskać przy tym niezłego skilla. Z kolei HC gamer często może poświęcić zaledwie kilka godzin w tygodniu, za to dobierając sobie różnorodne tytuły według własnego gustu. To kto jest bardziej Hard Core? 

Jaki jest gracz – każdy widzi?


Dla mnie gracz to gracz. Niezależnie czy ktoś szarpie na okrągło w dwie rokrocznie wznawiane serie „dla casuali” – jak Fifa I Call of Duty*; czy może jest smakoszem i wybiera mniej znane, ale za to smakowitsze kąski.  Co więcej każdy jest, na jakimś poziomie (wtajemniczenia? percepcji?), graczem. Różnica polega jedynie na tym, że ja o tym wiem, mam świadomość tego, że jestem graczem i wiem jakie gry mnie pociągają a jakie nie.

Gracz nieświadomy tego nie wie i często nie chce się dowiedzieć oraz nie postrzega siebie jako gracza. Skoro znajomi grają w Call of Duty to on też będzie, interesuje się piłka nożną to i w Fifę pogra – tak mniej więcej działa ten mechanizm, napędzany dodatkowo wielomilionowymi kampaniami promocyjnymi. Miałem znajomego, namiętnie grywał w CoDy, ale tylko to. No może jeszcze Battlefield. Myślę, pokażę mu coś extra - wrzuciłem kilka rozdziałów Uncharted 2 - walka z helikopterem, ucieczka z walącego się budynku i kilka innych wgniatających (mnie) w fotel akcji. Wedle wszelkich prawideł nie miało prawa mu się nie spodobać, pokazałem mu sceny równie rajcowne jak te z jego ulubionej serii. I ta grafika! O niebo lepsza. Byłem w szoku - nawet nie chciał zagrać. A przecież różnica (w uproszczeniu, ale niewielkim) sprowadza się tylko do tego, że tu na ekranie widać postać a tu nie...

Wtedy odbierałem to jako moją porażkę, „widocznie źle mu zaprezentowałem tą grę” – zachodziłem w głowę. Ale dziś już wiem, że jemu zwyczajnie nie była potrzebna ta gra. Nie reklamowali jej w TV. Z perspektywy gracza nieświadomego Uncharted mogło się wydawać bardziej skomplikowane, nie intuicyjne, za trudne. A chociaż to bzdura, ja odbieram gry TPP jako łatwiejsze w ogarnięciu niż te z widokiem z oczu bohatera, to on tego nie znał, a wiadomo, że najbardziej lubimy te piosenki, które już słyszeliśmy. On chciał mieć na ekranie giwerę, celownik i mięso armatnie na dalszym planie. A przynajmniej tak było na tym etapie rozwoju jego „growej (nie)świadomości”, bo przecież nic nie stoi na przeszkodzie by ostatecznie awansował na gracza świadomego.

Myślę, że gracz „niedzielny” przyjmuje gry bezrefleksyjnie, dla niego są jak sitkom, który zabawi przez określony czas a potem wyleci z pamięci równie łatwo jak wleciał. Gracz świadomy też potrzebuje takiej rozrywki, jako odskoczni od bardziej wymagających tytułów, ale podchodzi do niej bardziej krytycznie. "Ok strzela się fajnie, ale fabuła to jakieś WTF a engine to chyba Flinstonowie jeszcze używali". No i my wiemy co to jest engine, aliasing czy shadery. (To jest być może właśnie wyjaśnienie fenomenu CoD – wśród graczy słychać same narzekania, że wciąż to samo, że stary silnik, że fabuła do d***; a gra znika z półek aż miło. Bo graczy świadomych jest mniej. I to znacznie, ale to my potrafimy należycie docenić lub zganić daną produkcję. A gracz nieświadomy nie szuka w grze fabuły, nowatorskich rozwiązań – wręcz przeciwnie, wystarczy mu nowa otoczka – on chce tylko postrzelać do wrogów, a to, trzeba przyznać, jest akurat zrealizowane bardzo dobrze, miodnie i przystępnie. Ba, taki gracz nawet sobie nie zdaje sprawy z całego hejtu wylewanego na „jego grę” – przecież wie o niej tylko z reklamy, do pism i portali branżowych nie zagląda)

Haters gonna hate


Wielu graczy wylewa na „casuali” żółć bo zepsuli nam rynek. Bo gry są coraz prostsze(to niestety prawda) i to już nie to co kiedyś (a to już sprawa dyskusyjna). Fakt, gry stały się wielkim biznesem i robi się je właśnie pod graczy niedzielnych, ale to nie jest ich wina, sami tego chcieliśmy. Produkcje typowo hardkorowe wciąż są dostępne a sprawa zaniżania poziomu trudności jest nieco bardziej złożona, bo wielu graczy z wiekiem ma coraz mniej casu na granie a zatem też wybiera prostsze pozycje, które łatwiej ukończyć. To nie jest powód żeby wylewać na kogoś hejt, że się nie zna. Ja też się na wielu rzeczach nie znam i nie czuję się przez to gorszy od kogoś kto się zna. Co najwyżej też chcę się poznać, jak mnie to coś interesuje. Więc jak ktoś się nie zna akurat na grach to też nie jest gorszy. Ok, fajnie jeżeli zapytany przez znajomych o polecenie im jakiejś gry mogę zabłysnąć, daje to satysfakcję. Ale to nie powód do wywyższania się, bo wiemy o grach więcej a ktoś zna tylko dwie serie. Nie warto też nawracać na siłę i się nawzajem frustrować. Ja nie muszę znać całego zaplecza technologicznego powstawania sernika z rodzynkami aby móc się nim rozkoszować i tak samo gracz niedzielny nie musi wiedzieć wiele o grach, ich poszczególnych gatunkach czy mechanice, aby z nich czerpać przyjemność. Ta wiedza nie jest mu do tego niezbędna. Bo właśnie o to chodzi w byciu graczem: o czerpanie przyjemności z grania, a czy ktoś to robi na bardziej czy mniej świadomym poziomie – co za różnica.

To właśnie ta świadomość „bycia graczem” nas różni. Tylko ona. A przecież ona może przyjść z czasem, w miarę obcowania z grami. Może, ale nie musi. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, może złapią bakcyla na „poważne” granie, a może nie i już pozostaną przy swoich „gierkach” lub znudzą się i porzucą je definitywnie  – nie ma o co bić piany. Przecież z nami też tak było. Każdy ma jakiegoś znajomego, z którym się zagrywał w młodości, a który teraz już nie gra - u nas granie rozwinęło się w świadome hobby, dla niego była to tylko chwilowa rozrywka. Więc nie traktujmy graczy "niedzielnych" jak gorszych a jako potencjalnych kandydatów do bycia "prawdziwymi" graczami - świadomymi. 

*częsty zestaw, choć to nie gry „casualowe” to jako takie się je wymienia gdyż uważa się, że każuale grają w nie bo są one modne, od siebie dodam, że nie jest to całkiem bezpodstawne

Spodobał się tekst? Masz coś do dodania, inne albo podobne zdanie? Zapraszam do komentowania. I nie zapomnij polubić ogranego na facebooku.



zBLOGowani.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz