W zasadzie to nie dzisiaj, a w sobotę, ale dopiero dzisiaj
mam czas wrzucić filmik. A dokładniej dwa filmiki - drugi w rozwinięciu. Beta Destiny pozostawiła po sobie niedosyt – nie dość,
że już się skończyła to jeszcze nie zdążyłem się nią nacieszyć jak należy.
Sporo dodatkowej roboty sprawiło, że nie miałem ostatnio zupełnie czasu na
granie, kiedy już udało się wygospodarować dwie godzinki przy konsoli to połowę z
tego czasu musiałem poświęcić na ściągnięcie klienta bety. Niedługo potem musiałem wyjść - byłem
umówiony na wieczór, wróciłem późno a cały następny dzień w pracy. I tyle miałem z Destiny.
No, ale grunt, że w ogóle udało się pograć!
Ogrywam betę Destiny
I jak się gra? Zaczynamy od stworzenia swojego Strażnika –
trzy klasy, trzy rasy, dwie płcie, trochę opcji kustomizacji twarzy i jedziemy.
Edytor może niezbyt rozbudowany, ale prosty i szybki w użyciu. Trafiamy do zrujnowanego
kosmodromu w Rosji, bez broni za to z pościgiem na karku. Dopadamy do zabudowań i wkraczamy do zaciemnionych korytarzy. Tu gra ma nawet lekko
horrorowy klimacik, który jednak szybko się ulatnia – kiedy tylko dostajemy do
ręki pierwszy karabin to my stajemy się panami sytuacji. Jest dość prosto, ale
rajcownie. Łatwo kładziemy kolejne zastępy Upadłych, gra przy okazji wprowadza
nas w mechanikę, która co tu dużo mówić też skomplikowana nie jest. I dobrze,
bo można skupić się na grze. Jest tradycyjnie: triggery odpowiadają za strzelanie i
przycelowanie, pod R1 (na PS4, mojej platformie testowej ;-) ) mamy cios a pod L1 (gdy już odblokujemy) granaty.
Tych ostatnich nie zbieramy, gdy już odblokujemy tą "umiejętność" to czekamy na jej „naładowanie” przed kolejnym użyciem. Rozwiązanie nietypowe, ale sprawdza się. A
skoro już jesteśmy przy umiejętnościach – każdy położony przeciwnik daje mam
punkty doświadczenia, które pozwalają nam odblokować kolejne poziomy
doświadczenia (tych ma być w grze 20) oraz umiejętności, które sprawią, że
nasza postać stanie się znacznie potężniejsza niż na początku przygody.
Kiedy już dochodzimy do celu – statku, który ma
być naszym wybawieniem z tej miejscówki – czeka nas starcie z mini-bossem i
jego świtą. Większy i wytrzymalszy od reszty, ale trzymany na dystans nie
stanowi większego wyzwania. Gdy już gryzie ziemię możemy stąd fruwać. Lecimy do
miasta – Wieży – gdzie kupimy nową broń, zbroję, ulepszymy statek czy spotkamy
się z innymi graczami na neutralnym gruncie. Stąd też udamy się na orbitę,
gdzie wybierzemy kolejne misje.
No i tyle było testowania. Sama beta działała ok, dwa razy
zerwała połączenie, ale nie w trakcie misji – raz podczas tworzenia postaci a
raz w Wieży. Przeszedłem pierwszą misję dwa razy, za pierwszym razem zwinnym Łowcą,
powtórzyłem wytrzymałym Tytanem. Na początku rozgrywki nie widać większych
różnic między nimi – ot Tytan wali z piąchy a Łowca używa noża. Już w pierwszej
misji dostają jednak broń odpowiednią do swojej profesji – Łowca snajperkę a
Tytan strzelbę, która robi sporo zamieszania przy bliższym poznaniu. Niestety
nie miałem już czasu na wypróbowanie Warlocka – coś w rodzaju maga bojowego, zapewne
gra tą klasą dawałaby nieco inne odczucia. Tak czy siak różnice między klasami
w miarę rozwoju postaci będą się jeszcze pogłębiać za sprawą zróżnicowanych
umiejętności.
Strona techniczna
Co mogę powiedzieć po tych kilku chwilach spędzonych w
uniwersum Destiny? Na pewno, że chcę więcej! Strzelanie do pomiotów Ciemności daje sporo frajdy za sprawą przemyślanej i intuicyjnej mechaniki. Choć mam nadzieję na większe wyzwania. Domyślny stopień
trudności – Normal – jest raczej łatwy, oby Hard był faktycznie trudny.
Graficznie gra prezentuje się przednio, może to nie szczyt możliwości obecnej,
ale przy tej skali i rozmachu jest świetnie. W oczy rzuca się rewelacyjne
oświetlenie; udźwiękowienie, modele postaci czy tekstury również nie pozostawiają wiele do
życzenia. Niestety nie wszystko jest „nextgenowe”, pomijam brak 60 klatek na
sekundę, bo tego się nie czuje, jest wystarczająco płynnie, ale dość długie loadingi trochę
irytują. Szkoda, że po cut scence widzimy ten ekran zamiast od razu przejść do
rozgrywki. Ale może twórcy jeszcze dopracują ten aspekt i dane załadują się w
tle podczas filmiku? Na pewno pogłębiłoby to wczuwkę.
Wczuwkę, która muszę przyznać i tak jest niezła. Ogromny
świat działa na wyobraźnię, czuć, że w tym uniwersum jest moc. Porównania do Gwiezdnych
Wojen jak najbardziej na miejscu – skala świata i jego „głębokość” nie
przywodzą na myśl nic innego. Jeżeli tylko twórcy nie pokpią sprawy z fabułą to
będziemy mieć do czynienia z tytułem kompletnym, który zapisze się złotymi
zgłoskami na kartach historii elektronicznej rozgrywki. A potencjał fabularny jest i nie ukrywam, że to dla mnie główny wabik tej produkcji. Ja już czekam na
wrześniową premierę, co jest o tyle dziwne, że zazwyczaj omijam MMO szerokim
łukiem. Czuję jednak, że ten tytuł ma w sobie niesamowity potencjał i nawet taki
samotnik jak ja również znajdzie tu dla siebie wiele dobrego.
Co do filmików: oba są to zapisy pierwszej misji rozegrane
dwoma różnymi klasami, niestety pocięte dość mocno (ale w nieco innych miejscach,
warto obejrzeć oba) żeby zmieścić się w youtubowych 15 minutach. Drugi z nich „zmontowałem”
za pomocą SHAREfactory – narzędzia do obróbki wideo dostępnego w PlayStation 4.
Muszę dojść z nim do ładu bo z jakiegoś powodu nie mogłem ustawić przejść
pomiędzy klipami, dodałem je już w YT. Zapraszam do oglądania!
Nie zapomnij polubić blog ograny na Facebooku – będziesz zawsze na bieżąco z ogranym. Można wejść również na portal zblogowani.pl gdzie także można śledzić moje i nie tylko moje wpisy. Dodałem też możliwość obserwacji na Google+ oraz założyłem profil w tej usłudze.
Nie zapomnij polubić blog ograny na Facebooku – będziesz zawsze na bieżąco z ogranym. Można wejść również na portal zblogowani.pl gdzie także można śledzić moje i nie tylko moje wpisy. Dodałem też możliwość obserwacji na Google+ oraz założyłem profil w tej usłudze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz